Przedwyborcza gorączka kosztem imigrantów.
W Wielkiej Brytanii rozpoczęła się na dobre przedwyborcza gorączka. Politycy starają się przekonać społeczeństwo do głosowania na swoją partię. Niektórzy z nich używają do walki niezgodnych z prawdą argumentów o zbyt dużych kosztach związanych z emigrantami z Polski.
Premier Wielkiej Brytanii oświadczył, że powinny zostać zlikwidowane zasiłki dla dzieci emigrantów, które pozostają w Polsce. Oliwy do ognia dolał Timothy Kirkhope, przedstawiciel frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, który stwierdził, że konieczne jest ograniczenie napływu emigrantów do Wielkiej Brytanii. Postawa brytyjskich polityków jest sprzeczna z unijną zasadą swobody przepływu osób i wolności w podejmowaniu pracy we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Po oświadczeniach brytyjskich polityków zaprotestowali polscy politycy. Część z nich zachęca Polaków do powrotu do kraju. Nieetycznym elementem kampanii wyborczej zbulwersowani są także Polacy mieszkający na Wyspach Brytyjskich.
Podkreślają oni, że pracują uczciwie i bardzo rzadko korzystają z zasiłków. Ich praca przynosi Brytyjczykom wymierne ekonomiczne zyski, które są większe od ewentualnych kosztów zasiłków. Pracodawcy brytyjscy cenią sobie polskich pracowników za ich przygotowanie merytoryczne, sumienność i należyte wykonywanie obowiązków. Polacy pracują w ważnych instytucjach finansowych, na brytyjskich uczelniach i w szpitalach. Zdaniem Polaków pracujących na Wyspach słowa polityków mogą przyczynić się do nietolerancji i zmniejszyć poczucie bezpieczeństwa wśród emigrantów.
Kolejni politycy próbują zbić kapitał na niechęci obywateli do imigrantów udzielając wywiadów i dając swoje komentarze. Prawda jest jednak taka, że pomijana jest właściwa przyczyna, która spowodowała zapraszanie imigrantów do kraju jak spadek dzietności europejczyków i „starzenie” się Europy.
Zobacz powiązane:
Ataki prasy na Polskich imigrantów
Jarosław Kaczyński do Polaków na wyspach