AngliaEdukacjaPolitykaReligiaWielka Brytania

Rodzice pozwali rząd w związku z polityką transpłciową w szkołach podstawowych


Państwo Rowe zabrało syna ze szkoły i zdecydowali się na nauczanie indywidualne z uwagi na politykę szkoły nakazującą afirmowanie transgenderyzmu, sprzecznego z Chrześcijańskimi wartościami. Po odwołaniu się do ministerstwa edukacji 'konserwatywnego’ brytyjskiego rządu, religijni rodzice nie otrzymali wsparcia i zdecydowali się pozwać rząd za wymuszanie wytycznych ideologii transgender, która prowadzi do dezorientacji dzieci.

Nigel i Sally Rowe zabrali sześcioletniego syna ze szkoły po tym, jak wrócił zdezorientowany dlaczego jego kolega zaczął chodzić w spódniczce i kazał się nazywać dziewczynką.
Według wytycznych szkoły na wyspie Isle of Wight, do której uczęszczał chłopiec dzieci mogą swobodnie wybierać rodzaj stroju dokonując zamiany płci M2F mężczyzna na kobietę – (skrót od ,male to female’) lub F2M – z kobiety na mężczyznę – (skrót od ‘female to male’). Nigel i Sally Rowe uważają jednak, że takie zalecenia, dotyczące wybierania płci w tak młodym wieku mogą wpływać krzywdząco na całe życie.
Kiedy w 2017 roku rodzice otwarcie zgłosili problem w szkole, czując, że ich dziecko zaczęło tracić orientację w sprawach płci dyrekcja odpowiedziała rodzicom, że „albo będą afirmować transgenderyzm albo zostaną nazwani transfobami” (cytat z Times). Po takiej odpowiedzi rodzice uznali, że nie mają innego wyjścia jak zdecydować się na nauczanie indywidualne, aby poprzez to uniknąć zamieszania związanego z płcią i przekazać dziecku tradycyjne chrześcijańskie wartości, że chłopak to chłopak a dziewczynka to dziewczynka.
Rok wcześniej rodzice zabrali ze szkoły brata sześciolatka, który miał lat osiem, ponieważ doszło do podobnego incydentu, że dziecko zaczęło tracić rozeznanie odnośnie płci.
Państwo Rowe w wywiadach oskarżają szkołę o uniemożliwianie wychowania dzieci zgodnie z ich wartościami religijnymi, oskarżają rząd o bierność i brak zainteresowania szkołami lokalnymi.

Nigel Rowe powiedział: „Nie chodzi tylko o chłopców noszących sukienki. Ta sprawa dotyczy ideologii, która jest obecnie zakorzeniona w szkołach, władzach lokalnych i przywódcach Kościoła anglikańskiego i powoduje poważne długoterminowe szkody dla tysięcy dzieci.

„Uważamy, że niewłaściwe jest zachęcanie bardzo małych dzieci do transpłciowości. Chłopcy to chłopcy, a dziewczynki to dziewczynki. Dysforia płciowa to coś, do czego jako chrześcijanie musimy podejść z miłością i współczuciem, ale nie w sferze szkoły podstawowej.

„Podjęliśmy tę akcję z ciężkim sercem, ale widząc, jak ten problem się nasilił, czujemy się usprawiedliwieni i wierzymy, że rządowi należy rzucić wyzwanie.

Wytyczne Kornwalii muszą zostać oddalone i zastąpione polityką, która chroni dzieci przed materiałami partyzanckimi, które prowadzą je na drogę nieodwracalnych szkód.

„Byliśmy zszokowani, że rząd odmówił działania na podstawie przedstawionych mu jasnych dowodów i nie ma innego wyjścia, jak przeprowadzenie kontroli sądowej”.

A pani Rowe powiedziała: „Nie mieliśmy innego wyboru, jak uczyć nasze dzieci w domu. My i nasi synowie mieliśmy albo pogodzić się z tym, co uważamy za kłamstwo, albo żyć z przezwiskiem „transfoby”. Chrześcijanie wierzący w Biblię nie są w stanie wychowywać swoich dzieci zgodnie ze swoimi wierzeniami przy takiej polityce i podejściu.

Bóg nam błogosławi i nauka w domu dla naszych dzieci była pozytywnym doświadczeniem, ale martwimy się o inne rodziny, które nie są w stanie uczyć się w domu i są zmuszone ryzykować indoktrynację swoich dzieci zgodnie z tymi wytycznymi.

„Sześciolatki nie są w stanie, a nawet nie mogą decydować na przykład o głosowaniu czy robieniu tatuażu – dlatego niemoralne jest myślenie, że mogą podejmować takie zmieniające życie decyzje w tak młodym wieku. Jako społeczeństwo jesteśmy wezwani do ochrony dzieci, a te wytyczne i kultura, którą zaszczepiają w szkołach podstawowych, przynoszą rezultaty wręcz przeciwne”.

Wypowiadając się wcześniej na ten temat, Nigel Rowe powiedział, że czują, że muszą „zająć stanowisko” w imieniu rodziców, którzy czują, że realizowany jest program, który zastępuje ich chrześcijańskie przekonania.

Rzecznik Departamentu Edukacji powiedział Timesowi: „Zdajemy sobie sprawę, że kwestie związane z tożsamością płciową mogą być złożone i delikatne.

„Szkoły najlepiej nadają się do współpracy z rodzicami, uczniami i służbami publicznymi, i decydowania, co jest najlepsze dla poszczególnych dzieci — a co najlepsze dla wszystkich pozostałych w szkole”.

Andrea Williams, dyrektor naczelny Christian Legal Centre, które wspiera rodzinę, powiedziała: „To mrożące krew w żyłach, że chrześcijańscy rodzice, którzy chcą wychowywać swoje dzieci zgodnie ze swoimi chrześcijańskimi przekonaniami, nie mogą ufać, że państwowa edukacja będzie dla nich życzliwa i sprawi, że będzie miejsce i dla nich.

„Będziemy wspierać Rowe, gdy będą nadal szukać sprawiedliwości i chronić dobro tak wielu bezbronnych dzieci w szkołach podstawowych”.