Wielka Brytania

Bedroom Tax – czy znienawidzony podatek zostanie zniesiony?

Przeciwnicy „bedroom tax” ze Szkocji wzywają do zniesienia tego podatku.

CoSLA (Convention of Scottish Local Authorities) czyli Konwent Urzędów Szkockich, instytucja opiekująca się urzędami szkockimi, ogłosiła kilka dni temu, że obsługa „bedroom tax” kosztuje więcej, niż można dzięki niemu uzyskać.

Co to jest „Bedroom Tax”? Geneza wprowadzenia podatku od pokojów.

Bedroom tax (podatek od pokojów) wprowadzono w czasie recesji aby zwiększyć efektywność publicznych środków wydawanych na pomoc mieszkalną uprawnionym. Przed kryzysem, przez wiele lat, trwoniono środki publiczne na akomodację mniej zasobnych członków społeczeństwa. Oddawano coraz to nowsze domy urzędowe („social housing„), których jednak szybko zaczęło brakować.  Mieszkanie z urzędu mógł otrzymać prawie każdy. Dostawali je bezrobotni z gromadą dzieci (im więcej dzieci – tym większy dom), kryminaliści, którzy dopiero co wyszli z więzienia (aby mogli rozpocząć normalne życie), azylanci, alkoholicy z rozbitych rodzin, którzy stawali się bezdomnymi, itp. Z uwagi, iż chętnych było zbyt wielu stworzono dodatek mieszkalny „housing benefit„. Dzięki dodatkowi mieszkalnemu, chociaż kolejka do własnego mieszkania w niektórych rejonach była na kilka lat, można było zawrzeć umowę z landlordem o wynajem, i można było zamieszkać w wynajętym mieszkaniu czy domu od zaraz. Wynajem sponsorował council. Na tym tle zaczęło dochodzić oczywiście do licznych nieprawidłowości. Zawyżano wartość wynajmu, przybysze z Azji i cyganie zaczęli robić na mieszkaniach councilowskich biznes wynajmując je po cichu zainteresowanym, m.in. Polakom w Londynie. Nikt tego nie kontrolował, a Brytyjczycy zachowywali się jak królowie świata, spełniając swoją misję pomocy każdemu kto chciał. W takim finansowym rozmachu wiele wielodzietnych rodzin przybyłych z Afryki oraz Azji otrzymywało od urzędu pieniądze na prawdziwe pałace w drogich dzielnicach jak w Belgravii (Belgravia to dzielnica milionerów w Londynie), wzbudzając niechęć sąsiadów i krytyków systemu rozdawniczego.

Na tym polu stworzono regulacje mające uratować publiczne pieniądze, zmuszając jednocześnie beneficjentów systemu do przeprowadzki na mniejsze mieszkanie. Tzw. bedroom tax zaczęto nakładać na lokatorów zbyt dużych, jak na ich potrzeby mieszkań. Pozostawiono im możliwość poszukania mniejszego mieszkania z mniejszą liczbą pokojów lub przyjęcie lokatora pod swój dach. W przypadku gdy lokator pozostaje w zbyt dużym dla niego domu socjalnym, ma płacić podatek od pokojów.

A bieda znowu zapuka do Twoich drzwi.

Bedroom Tax – rozwiązanie wyglądające na logiczne i sprawiedliwe – bo mające wyrównać w dół standardy mieszkalne osobom zależnym od państwa, znalazło wielu przeciwników. W mieszkaniach councilowskich mieszkają ludzie o znikomych lub o żadnych dochodach, co zmusza ich do zrzekania się domów lub zaciągania kredytów.

Wywołuje to wśród tych osób poczucie krzywdy. Ten sam urząd, który przygarnął ich roztaczając opiekę, jakiej nigdy nie doświadczyli nawet od swoich bliskich, dziś mają urzędowe wskazanie na biedę.

W samej Szkocji bedroom tax przyniósł 50 mln funtów wpływów. Na obsługę tego podatku wydano jednocześnie 58-60 mln – twierdzi CoSLA.

Rząd koalicyjny obiecał zniesienie podatku, jeżeli nie będzie on przynosił dochodu. COSLA chce aby rząd zmienił przepisy jeszcze zanim zima zacznie się na dobre, aby nie wpędzać ludzi w dodatkowe długi. Przedstawiciel CoSLI, urzędnik Harry McGuigan twierdzi, że przepisy są złe, krzywdzące, chore, nie działają i trzeba je zmienić.