CiekawostkiZdrowie

San Francisco zapłaciło za zbyt wczesne cofnięcie lockdown’u

Ilość zgonów z powodu epidemii w San Francisco podwoiła się, ponieważ zbyt wcześnie zniesiono lockdown.

Historia Ameryki udowodniła, że zbyt wczesne zniesienie blokady koronawirusa groziłoby druzgoczącą drugą falą śmierci i chorób. San Francisco popełniło ten właśnie błąd w swojej bitwie z hiszpańską grypą w latach 1918–19 i przekonało się, że zarażenia wirusem wzrosły już w trzy tygodnie po odwołaniu zakazu publicznych zgromadzeń.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, wracając do pracy po przechorowaniu wirusa COVID-19, musiał złożyć oświadczenie ostrzegające opinię publiczną, że jest zbyt wcześnie, aby Wielka Brytania wyszła z blokady i że teraz jest „moment maksymalnego ryzyka”. Główni naukowcy w rządzie potwierdzili, że szczyt epidemii Wielkiej Brytanii minął, a liczba osób hospitalizowanych spada.

Ale eksperci twierdzą, że Johnson musi teraz opierać się wezwaniom do złagodzenia ograniczeń, dopóki liczba nowych przypadków, zgonów i hospitalizacji nie osiągnie dna. Tymczasem konserwatywni ministrowie i darczyńcy wzywają do ponownego otwarcia biznesów, aby gospodarka mogła się podnieść.

100 lat temu w San Francisco urzędnicy nakazali wszystkim nosić maski na twarz i zakazali publicznych spotkań w czasie gwałtownej infekcji hiszpańską grypą. Ograniczenia zadziałały, a liczba przypadków i ofiar śmiertelnych spadła w ciągu tygodni. Zachęceni dowodami, że rozprzestrzenianie się choroby spowolniło, politycy miasta postanowili położyć kres zakazowi publicznych spotkań i wydarzeń oraz powiedzieć ludziom, że maski na twarz nie są już obowiązkowe po zaledwie czterech tygodniach od wprowadzenia. Grypa odrodziła się po około trzech tygodniach i doprowadziła do dłuższego wybuchu epidemii niż pierwszy, powodując ponowne wprowadzenie środków blokujących. Długa, druga fala przyniosła więcej przypadków zachorowań i zgonów niż pierwsza. Naukowcy twierdzą teraz, że władze zarządzające blokowaniem COVID-19 muszą wyciągać wnioski z historii i unikać zbyt wczesnego zwolnienia blokady.

Boris Johnson powiedział w przemówieniu na Downing Street: „Całkowicie podzielam waszą pilną potrzebę [zakończenia blokady]. „A jednak musimy także zdawać sobie sprawę z ryzyka drugiego wybuchu… „Ponieważ oznaczałoby to nie tylko nową falę śmierci i chorób, ale także katastrofę gospodarczą, i ponownie zostalibyśmy zmuszeni do zahamowania w całym kraju i całej gospodarce oraz ponownego nałożenia ograniczeń w taki sposób, a szkody trwałyby dłużej i byłyby większe „Odmawiam przekreślania całego wysiłku i poświęcenia Brytyjczyków i ryzykowania drugiej poważnej epidemii”.

San Francisco zostało dotknięte hiszpańską grypą, znaną jako H1N1, we wrześniu 1918 r., Kiedy żołnierze wracali do domu z pierwszej wojny światowej. Gdy urzędnicy zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, 18 października nakazali zamknięcie „wszystkich miejsc rozrywki publicznej”. Liczba przypadków grypy gwałtownie wzrosła, a do 21 października wszyscy zostali zobowiązani do noszenia masek na twarz pod karą więzienia i grzywny. Na początku listopada 1918 w mieście odnotowano 20 000 przypadków grypy hiszpańskiej i zginęło z tego powodu około 1000 osób.

Ale liczba infekcji zaczęła spadać od tego czasu i osiągnięto spowolnienie za pomocą środków dystansowania społecznego.

21 listopada zainspirowani spadającymi liczbami, politycy z San Francisco znieśli wszystkie ograniczenia – zgromadzenia publiczne i wymóg dotyczący maski.

Według relacji naocznych świadków na ulicach odbywały się uroczystości i ludzie gromadzili się w teatrach i stadionach sportowych, a wybuch choroby zdawał się ustabilizować.

Ale około dwóch tygodni później nastąpiła katastrofa i wybuch epidemii zaczął się od nowa. Przypadki grypy zaczęły się ponownie pojawiać i szybko rozprzestrzeniać. Urzędnicy obwiniali ludzi podróżujących do miasta z innych miejsc o wznowienie choroby, donosi Business Insider. Po trzech tygodniach grypa szalała na nowo.

Zaraz po 1 stycznia 1919 r. zdiagnozowano około 600 nowych przypadków w ciągu jednego dnia, a miasto po raz kolejny próbowało zatrzymać wybuch.

Na początku stycznia urzędnicy przywrócili zasadę, że wszyscy musieli nosić maski. Ale tym razem wielu tego nie zrobiło i utworzono „Ligę Antymaskingu”, aby zaprotestować przeciwko powracającym środkom.

Naciski ze strony społeczeństwa ostatecznie doprowadziły do tego, że w lutym całkowicie zrezygnowano z nakazów dotyczących masek.

W San Francisco w końcu odnotowano ponad 45 000 przypadków grypy i 3000 osób zmarło – statystyki były ponad dwukrotnie większe niż pod koniec pierwszej blokady.

Inne miasta radziły sobie lepiej. Na przykład w Nowym Jorku dystans społeczny obowiązywał od połowy września do grudnia i nie został zniesiony, dopóki śmiertelność z dnia na dzień nie osiągnęła najniższego poziomu, do poziomu poniżej jednej dziesiątej szczytu. To właśnie na ten druzgocący drugi szczyt, rządy na całym świecie muszą uważać, próbując wyjść z ogólnokrajowych blokad założonych z powodu COVID-19. Uważa się, że za drugim razem blokady nie są tak skuteczne z powodu „zmęczenia kryzysowego”, w którym ludzie tracą wiarę w środki i znudzają się przestrzeganiem obowiązujących zasad. Szef Światowej Organizacji Zdrowia, dr Tedros Adhanom Ghebreyesus, powiedział: „Ponieważ blokady w Europie zmniejszają się wraz ze spadkiem liczby przypadków COVID-19, nadal zachęcamy kraje do wyszukiwania, izolowania, testowania i leczenia wszystkich przypadków oraz śledzenia każdego kontaktu, aby zapewnić utrzymanie tych tendencji spadkowych ”.

Hiszpańska grypa uderzyła w Amerykę w 1918 r., gdy żołnierze wrócili z Europy po walce w pierwszej wojnie światowej.

W Filadelfii zorganizowano paradę na rzecz działań wojennych prowadząc do katastrofalnych rezultatów: 72 godziny później szpitale w mieście były pełne i wkrótce nastąpiła śmierć 2600 osób.

Tymczasem po przeniesieniu wirusa z wojska na ludność cywilną urzędnicy ds. Zdrowia w St. Louis natychmiast zarządzili zamknięcie i zakazali zgromadzeń publicznych, co powstrzymało chorobę przed „eksplodowaniem z dnia na dzień, tak jak miało to miejsce w Filadelfii”, według History.com.

Urzędnicy z Filadelfii zdawali sobie sprawę z tej choroby i że szaleje ona w armii i marynarce wojennej. Niemniej jednak poinformowali opinię publiczną, że zostanie zatrzymana, zanim rozprzestrzeni się na cywilów. Kiedy ogólna populacja zaczęła się zarażać, Wilmer Krusen, dyrektor ds. Zdrowia publicznego w mieście, nalegał, aby prowadzono zbiórkę pieniędzy przez Liberty Loan Parade, która miała zbierać pieniądze poprzez obligacje wojenne.
28 września 1918 r. około 200 000 ludzi zgromadziło się na chodnikach miasta, aby zobaczyć żołnierzy i maszerujące kapele muzyczne na ulicach. Siedemdziesiąt dwie godziny później każdy z 31 szpitali w Filadelfii był pełny i wkrótce zmarło 2600 osób.

Reakcja St. Louis na wirusa była dokładnie odwrotna. Zanim potwierdzono przypadek grypy, komisarz ds. Zdrowia miasta, dr Max Starkloff, ostrzegł społeczeństwo, aby unikało tłumów.

Kiedy urzędnicy zdrowia publicznego dowiedzieli się, że choroba wyskoczyła z koszar i infiltrowała ludność miasta, Starkloff natychmiast zamknął szkoły, teatry i hale basenowe oraz zgromadzenia publiczne zostały zakazane.

W ten sposób St. Louis był w stanie „spłaszczyć krzywą”, co oznacza, że rozprzestrzenianie się wirusa jest spowolnione.