Wielka Brytania

Rząd Stanów Zjednoczonych wyrzucił tysiące żydowskich uchodźców, obawiając się, że są nazistowskimi szpiegami

Przez bardzo długi okres „prześladowań uchodźców” Departament Stanu i FDR twierdzili, że żydowscy imigranci mogą zagrozić bezpieczeństwu narodowemu.

W lecie 1942 r. SS Drottningholm ze Szwecji wypłynął w morze z setkami zrozpaczonych żydowskich uchodźców w drogę do Nowego Jorku . Wśród nich był Herbert Karl Friedrich Bahr, 28-latek z Niemiec, który również starał się o wjazd do Stanów Zjednoczonych. Kiedy przybył, opowiedział tę samą historię, co jego pasażerowie: jako ofiara prześladowań, chciał azylu od nazistowskiej przemocy.

Ale podczas skrupulatnego wywiadu, w którym brało udział pięć oddzielnych agencji rządowych, historia Bahra zaczęła swypływać na jaw. Kilka dni później FBI oskarżyło Bahra o bycie nazistowskim szpiegiem. Powiedzieli, że Gestapo dało mu 7 000 dolarów za kradzież amerykańskich tajemnic przemysłowych – i że przedstawił się jako uchodźca, aby niezauważonym wkraść się do kraju. Został doprowadzony na proces, a prokuratura żądała kary śmierci.

Bahr nie wiedział, lub może nie dbał o to, że jego opowieść posłużyła jako pretekst do odmowy wydania wizy tysiącom Żydów uciekających przed okropnościami nazistowskiego reżimu.

Druga wojna światowa spowodowała największe przemieszczenie ludzi, jakie świat kiedykolwiek widział – chociaż dzisiejszy kryzys uchodźców zaczyna zbliżać się do niespotykanej dotąd skali. Ale nawet przy milionach europejskich Żydów wysiedlonych ze swoich domów, Stany Zjednoczone miałyby słabą historię w oferowaniu azylu. Najbardziej znany jest fakt, że w czerwcu 1939 r. niemiecki liniowiec St. Louis i jego 937 pasażerów, prawie wszyscy Żydzi, zostali zawróceni z portu w Miami, zmuszając statek do powrotu do Europy; ponad jedna czwarta pasażerów zmarła podczas Holocaustu. Amerykanie mogli uratować kilkuset Żydów ale nie zrobili tego zawracając ten statek.

Urzędnicy rządowi z Departamentu Stanu FBI przedstawili argumenty samemu Franklinowi Rooseveltowi , że uchodźcy stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Dziś historycy uważają, że przypadek Bahra był praktycznie wyjątkowy – a obawy dotyczące szpiegów-uchodźców były nieproporcjonalne.

W sądzie opinii publicznej historia szpiega przebranego za uchodźcę była zbyt skandaliczna, aby się oprzeć. Ameryka była kilka miesięcy przed udziałem w największej wojnie, jaką świat kiedykolwiek widział, a w lutym 1942 r. Roosevelt nakazał internowanie dziesiątek tysięcy Japończyków. Codziennie nagłówki ogłaszały nowe podboje nazistów.

Bahr był „naukowcem” i „barczystym” człowiekiem, którego Newsweek nazwał „ostatnią rybą w sieci szpiegowskiej”. Bahr zdecydowanie nie był uchodźcą; urodził się w Niemczech, ale w wieku kilkunastu lat wyemigrował do USA i stał się naturalizowanym obywatelem. Wrócił do Niemiec w 1938 roku jako student wymiany technicznej w Hanowerze, gdzie skontaktował się z nim gestapowiec.

Na rozprawie wstępnej Associated Press doniosło, że Bahr był „szaro ubrany i uśmiechał się sympatycznie”. Do czasu rozpoczęcia procesu, nie miał powodów do uśmiechu; w obszernym 37-stronicowym oświadczeniu przyznał się do uczęszczania do szkoły szpiegowskiej w Niemczech. Jego obrona była taka, że ​​planował ujawnić wszystko rządowi USA. Ale był rozbity, że utknął, bo się bał. „Wszędzie, nieważne gdzie, są niemieccy agenci” – twierdził.

Te podejrzenia dotyczyły nie tylko etnicznych Niemców. „Wszyscy cudzoziemcy stali się podejrzani. Żydzi nie byli uważani za odpornych”, mówi Richard Breitman, badacz żydowskiej historii.

Amerykański ambasador Francji, William Bullitt, złożył bezpodstawne oświadczenie, że Francja upadła w 1940 r. Częściowo z powodu rozległej sieci szpiegowskich uchodźców. „Ponad połowa złapanych szpiegów wykonujących rzeczywistą pracę szpiegowską przeciwko armii francuskiej to uchodźcy z Niemiec” – powiedział. „Czy wierzysz, że nie ma takich agentów nazistowskich i komunistycznych w Ameryce?”

Tego rodzaju obawy nie były nowe, mówi Philip Orchard, historyk międzynarodowej polityki dotyczącej uchodźców. Kiedy prześladowania religijne w XVII wieku doprowadziły do ​​ucieczki tysięcy francuskich hugenotów – pierwszej grupy, którą kiedykolwiek nazywano „uchodźcami” – europejskie narody obawiały się, że ich przyjęcie doprowadzi do wojny z Francją. Później osoby ubiegające się o azyl stały się obiektem podejrzeń. „Wraz z rozwojem anarchizmu na przełomie XIX i XX wieku pojawiły się bezpodstawne obawy, że anarchiści będą stanowić uchodźców, aby wjechać do krajów, aby zaangażować się w przemoc” – mówi Orchard.

Te podejrzenia przenikały amerykańską politykę imigracyjną. Pod koniec 1938 r. Amerykańskie konsulaty zostały zalane 125 000 osób ubiegających się o wizy, wiele z nich pochodziło z Niemiec i z zajętych terytoriów Austrii. Ale krajowe kwoty dla niemieckich i austriackich imigrantów zostały ustalone zdecydowanie na 27.000.

Komentarze takie tylko podsycały powszechne obawy przed rzekomą „piątą kolumną” szpiegów i sabotażystów, którzy przeniknęli do Ameryki. Amerykański prokurator generalny Francis Biddle powiedział w 1942 r., że „należy podjąć wszelkie środki ostrożności … aby zapobiec przedostawaniu się wrogich agentów przez nasze granice. Mamy już z nimi doświadczenie i wiemy, że są dobrze wyszkoleni i sprytni.” Tymczasem FBI wypuściło filmy propagandowe, które przechwalały się niemieckimi szpiegami, których złapano. „Pilnujemy tajemnic, biorąc pod uwagę, że armia i marynarka wojenna są siłą uderzeniową na polu” – sumował jeden z filmów.

Ograniczenia imigracyjne zaostrzyły się w miarę pogarszania się kryzysu uchodźczego. Działania wojenne wymagały szczególnej kontroli kogokolwiek łącznie z krewnymi mieszkającymi na nazistowskich terytoriach – nawet krewnymi w obozach koncentracyjnych. Na konferencji prasowej prezydent Roosevelt powtórzył nieudowodnione twierdzenia swoich doradców, że niektórzy żydowscy uchodźcy zostali zmuszeni do szpiegowania nazistów. „Nie wszyscy są dobrowolnymi szpiegami” – powiedział Roosevelt. „To raczej okropna historia, ale w niektórych innych krajach, do których udawali się uciekinierzy z Niemiec, zwłaszcza żydowscy uchodźcy, znaleźli wielu zdecydowanie sprawdzonych szpiegów”.

Tu i tam protestowali sceptycy. Jak podkreśla historyk Deborah Lipstadt w książce Beyond Belief, The New Republic przedstawiła postawę rządu jako „prześladującego uchodźcę”. Naród nie wierzył, że Departament Stanu mógłby „przytoczyć jeden przypadek przymusowego szpiegostwa”. ale głosy te zagłuszono w imię bezpieczeństwa narodowego.

Polityka amerykańska wywołała uderzający dysonans w wiadomościach z nazistowskich Niemiec. W australijskiej gazecie The Advertiser, nad aktualizacją na temat procesu Bahra, historia fabularna stawia kryzys uchodźców w chłodnym kontekście: „Około 50 000 Żydów z protektoratu Czech i Moraw oraz z Berlina, Hamburga i Westfalii zostało przerzuconych przez nazistów do Terezina.” Do końca 1944 roku – kiedy to fotografie i gazety dowiodły, że naziści dokonują masowych morderstw – Attorney General Francis Biddle ostrzegł Roosevelta, by nie przyznawał uchodźcom statusu imigranta.

Jeśli chodzi o politykę azylową Ameryki Płn w czasach obecnych to wygląda ona nie mniej mizernie.

W 2018 roku przyjęto 22,491 uchodźców (kwota najniższa od 40 lat).

W 2017 roku przyjęto łącznie 28000 uchodźców.

Komisja uchodźców przy Organizacji Narodów Zjednoczonych UNHCR podaje, że w świecie oczekuje łącznie  65.6 mln uchodźców.